Artykuł 4

Artykuły  » Michała Górnego » Artykuł 4

Michał Górny

 

Recenzja książki „Dzieje Bizancjum”

 

Jako student historii, żywo zainteresowany historią Bizancjum, postanowiłem dokonać przeglądu dostępnej po polsku literatury na ten temat. Na chwilę obecną, z powodu małego zainteresowania, na rynku wydawniczym znajduje się niewiele pozycji dotyczących Cesarstwa Wschodnio-rzymskiego. Obok tłumaczeń i opracowań źródeł, (w tym polskie tłumaczenie świetnego Nikifora Bryenniosa oraz Michała Psellosa) istnieje także grupa podręczników i prac, których celem było streszczenie, przedstawienie skrótowo historii bizantyjskiej, od jej „trudnych do ustalenia początków po huczny upadek roku 1453. Poziom merytoryczny tych dzieł bywa różny. Do zdecydowanie najlepszych prac na temat Bizancjum należy „Dzieje Bizancjum” Georga Ostrogorskiego, która w zręczny i wyważony sposób balansuje między poszczególnymi zagadnieniami historii Cesarstwa Wschodniorzymskiego, nie opuszczając żadnych istotnych faktów, ale także nie popadając w przesadne „lanie wody”. Równie dobrymi pozycjami, zwłaszcza gdy interesujemy się kulturą i społeczeństwem Konstantynopola, są książki autorstwa Cyryla Mango. Nie zawsze jednak chcemy, czy możemy zajrzeć do tych dzieł. W tym przypadku do dyspozycji mamy inny podręcznik, a mianowicie „Historia Bizancjum” pióra Timothy’ego E. Gregory’ego. W związku z tym, iż jest to jedna z niewielu obok „Dziejów..” pozycji oferujących szersze przedstawienie historii Bizancjum, należy ją poddać analizie.

Spójrzmy najpierw na autora. Profesor Gregory pracuję na amerykańskim uniwersytecie w Ohio, gdzie wykłada historię Bizancjum. Ponadto jest także archeologiem (specjalizuje się w archeologii klasycznej) – prowadził między innymi wykopaliska w Grecji i Cyprze. Na chwilę obecną jest kierownikiem badań w Istmii. W swoim dorobku pisarskim ma takie publikacje jak „Vox Populi” (1979)  „Isthmia” (1993) „Text and Images”(2002) oraz oczywiście „Historię Bizancjum” (I wyd. 2005). Autor więc jest zawodowym historykiem i archeologiem o długim stażu. Ma niewątpliwie także doświadczenie pisarskie. W związku z tym, należy zadać istotne pytanie:, dlaczego wydany podręcznik jest, co najwyżej przeciętnym źródłem wiedzy? Osąd to zapewne surowy (zwłaszcza, gdy wydaje go student) nie mniej jednak przemawia za nim szereg argumentów.

Na pierwszy rzut oka możemy zauważyć istotne dysproporcje w poświęceniu uwagi poszczególnym wiekom Cesarstwa. Książka zaczyna się od przedstawienia kryzysu III wieku – od czasów Klaudiusza II Gockiego. Autor wyszedł tutaj po za utarte schematy, wedle, których o historii Bizancjum mówimy dopiero od czasów Konstantyna Wielkiego. Podejście prof. Gregory’ego było by niewątpliwym plusem tej książki, ponieważ dzięki temu mamy szersze spojrzenie na, do pewnego stopnia, mgliste początki Wschodniego Rzymu. Było by, gdyby nie zaburzało koncepcji całości. Mianowicie, na przykład, obok opisania historii Palmyry, która faktycznie jest istotnym aspektem do dziejów wschodnich prowincji, mamy także kilka stron poświęconych np. Cesarstwu Galijskiemu, która związku żadnego z historią Bizancjum nie ma. Czytelnik może odnosić wrażenie, iż książka jest raczej podręcznikiem do historii wieków III-VI. Czasy Konstantyna, Teodozjusza czy Justyniana są bardzo dobrze opisane, z uwzględnieniem większości istotnych zagadnień (okrojono jedynie do pewnego stopnia aspekt militarny) jednakże czytając dalsze rozdziały, ma się nieodparte wrażenie, iż autor nie darzy sympatią późniejszych dziejów Bizancjum, i z tego powodu boleśnie ogranicza informacje na ten temat. Dowód zdobędziemy, gdy spojrzymy na objętość książki. Dzieło to liczy 364 strony (pomijając indeksy nazwisk, glosariusz itp.) natomiast prawie połowę (150 stron) poświęcono na wydarzenia do śmierci Justyniana Wielkiego, czyli mniej więcej trzy wieki. Nietrudno obliczyć zatem, iż profesor pozostałe dziewięć wieków opisał w 214 stronach. Jest to jeszcze bardziej nieproporcjonalne, gdy uwzględnimy ukazanie historii sprzed czasów Konstantyna Wielkiego. Okres późnego Bizancjum został więc istotnie ograniczony – autor skupił się jedynie na najważniejszych wydarzeniach i zjawiskach, pomijając prawie całościowo aspekt militarny (do niewielu istotnych i ciekawych wzmianek należy opis zdobycia Konstantynopola w 1204 i 1261). Należy zadać sobie pytanie o intencje autora w związku z takim rozplanowaniem treści. Odnoszę wrażenie, iż autor z racji wykształcenia i zawodu podświadomie (a możliwe, że celowo) do pewnego stopnia faworyzuje antyczne początki Bizancjum. Brak tu jednak pewnego obiektywizmu- wydaje mi się, iż nic nie stało na przeszkodzie, aby zrównoważyć brak treści – wystarczyłoby dodanie łącznie kilkudziesięciu stron, aby wyrównać poziom całości. Do pewnego stopnia rehabilituje autora ostatni rozdział książki, poświęcony epigonom Cesarstwa, oraz jego moralnemu następcy – Wielkiego Księstwu Moskiewskiemu. Jest to o tyle interesujące, iż szerszych informacji o Despotacie Morei czy Cesarstwie Trebizondy nie znajdziemy w innych tego typu opracowaniach.

Kiedy już zagłębimy się w książkę, odkryjemy kolejną specyficzną „przypadłość” tego podręcznika. Wydaje mi się, iż autorowi bardzo ciężko osiągnąć złoty środek w wyważaniu tekstu. Możemy zauważyć, iż pewne elementy są opisane nad wyraz szczegółowo (co jest oczywiście godne pochwały), ale przy okazji spojrzenie na historię Cesarstwa od strony militarnej i częściowo społecznej jest ograniczone. „Historia Bizancjum” bardzo dobrze opisuje wszelkie elementy religijne i gospodarcze zachodzące na tle Cesarstwa – omówione są praktycznie wszystkie istotniejsze spory religijne, ruchy schizmatyckie i heretyckie – począwszy od schizmy biskupa Donata, a skończywszy na Unii Florenckiej. Dobrze przedstawione zostały na przykład ruch Paulicjan czy Bogumiłów. Treściwie opisana została historia klasztorów na wyspie Athos. Podane są kluczowe daty i przedstawione zostały najważniejsze persony ruchów religijnych. Dobrze opisane zostały walki wewnętrzne toczone w oparciu o grunt religijny. Autor pokusił się także o przytoczenie fragmentów tekstów źródłowych, które odnosiły się między innymi do żywotów świętych. Równie szczegółowo zostały omówione kwestie gospodarcze i polityka zagraniczna. Profesor przy omawianiu każdej epoki starał się opisać mechanizmy rynkowe oraz wydarzenia, które nimi wstrząsały. Omówiona została kwestia monety i jej upadek, autor dobrze opisał przyczyny stojące za upadkiem handlu i przejęcie go przez kupców weneckich, genueńskich i pizańskich. Nie zubożono także historii wewnętrznej, zwłaszcza walk w łonie rodziny cesarskiej.

Niestety, omówienie tematu od strony militarnej, pozostawia wiele do życzenia. Brak jakichkolwiek informacji o sposobie toczenia wojen, taktyce, liczebności armii. Z większych i ważniejszych bitew omówione jedynie zostały konsekwencje przegranych pod Jarmuk oraz Manzikert. Równie po macoszemu zostały potraktowane bitwy morskie, jak i cała flota bizantyńska (aczkolwiek, trzeba powiedzieć, iż do dziś trwają spory na temat istnienia oficjalnej floty bizantyńskiej), mimo moich usilnych starań nie udało mi się odnaleźć ani jednej konkretnej bitwy morskiej, chociażby Bitwy Masztów, czyli najsłynniejszego starcia floty bizantyjskiej z arabską. Brak odwołań czy skierowań do jakichkolwiek źródeł mających charakter podręczników wojskowych, z których słynęli pisarze greccy (swoją drogą, jest to ewenement, gdzie w IX wieku mamy do czynienia z fachowymi źródłami opisującymi jak ustawiano szyki, jak prowadzić podjazd, jak postawić straże, w co uzbrojeni byli żołnierze). W kwestii techniki wojskowej mamy jedynie napomknięcie o ogniu greckim, czyli wynalazkowi niepomijanemu przez żadnego autora piszącego o Bizancjum. Brakuje także śladu informacji o Wielkiej Kompanii Katalońskiej i jej działalności w XIV wieku. Mocno rzuca się w oczy urwanie wątku słowiańskiego na Bałkanach – brak praktycznie jakichkolwiek informacji na temat działalności bizantyjskiej po zalaniu tych terenów przez plemiona między VII a IX wiekiem.

W pewnym stopniu rozczarować możemy się także omówieniem przemian w społeczeństwie. O ile najważniejsze aspekty zostały szczegółowo omówione, np. frakcje cyrkowe, to znów możemy zauważyć pewnego rodzaju lekceważenie tematu, zwłaszcza gdy w sferze edukacji. Autor nie zapomniał o opisaniu roli klasztorów w systemie szkolnictwa, jednakże pominięty został między innymi uniwersytet w Konstantynopolu, będący prekursorem uniwersytetów zachodnich. Czytelnikowi zainteresowanemu tym tematem pozostaje sięgnięcie do innych pozycji, zwłaszcza do książki profesora Cyryla Mango Pt „Historia Bizancjum”.

Mimo wszelkich luk i niedopowiedzeń, nie jest to książka, którą można spisać na straty. „Historii..” Nie można zarzucić braku poprawności merytorycznej, ani błędów rzeczowych. Te informacje, które zostały nam przedstawione, zostały odpowiednio „skondensowane” i przedstawione bez zbędnego lania wody.

Zwróćmy teraz uwagę na styl formułowania tekstu oraz ogólny warsztat pisarski. Nie jestem w stanie stwierdzić, do jakiego stopnia zawdzięczamy to tłumaczowi, ale książkę czyta się szybko i przyjemnie. Styl pozbawiony jest niepotrzebnych ozdobników i alegorii. Mimo, że przedstawiane są suche fakty, sposób przekazania sprawia, iż lektura nie nuży i nie męczy. Autor przechodzi płynnie z tematu na temat, widać dużą praktykę pisarską. Podręcznik napisany został w sposób schludny, uporządkowany. Uzupełnieniem tekstu są pojawiające się od czasu do czasu fragmenty kronik (tym bardziej zastanawia kompletny brak jakiejkolwiek kroniki poświęconej wojskowości bizantyjskiej) oraz mapki i zdjęcia zabytków. Do każdego tematu podana jest interesująca bibliografia, umożliwiająca głębsze zainteresowanie się danymi zagadnieniami.

Po lekturze tej książki możemy odnieść wrażenie, iż autor jest miłośnikiem pewnych zagadnień czy epok, co powoduje ich faworyzowanie. Nie jest to wada, przynajmniej, gdy zachowany zostanie względny obiektywizm. Oczywiście, zapewne do pewnego stopnia przemawia przeze mnie zawiedziony militarysta – czytelnik zafascynowany aspektem religijnym w Cesarstwie byłby niewątpliwie kontent, ale podręcznik powinien charakteryzować się nie omijaniem żadnych zagadnień, wręcz przeciwnie – każdemu wydarzeniu powinien poświęcić kilka (-dziesiąt) stron. Natomiast w tym przypadku możemy mówić wręcz o przemilczeniu pewnych sytuacji, a faworyzowanie czasami tych kompletnie nie istotnych. Mimo wszystko nie należy spisać też książki na straty. Przymykając oko na wady, odkryjemy, że jest to przystępny podręcznik, zgrabnie uzupełniający naszą dotychczasową wiedzę. Nie poleciłbym jej jednak osobie, która nie interesowała się dotąd historią Cesarstwa Bizantyjskiego- jest to raczej dodatek do takich lektur jak „Dzieje Bizancjum” Georga Ostrogórskiego czy „Historia Bizancjum” Cyryla Mango.