Artykuł 2

Artykuły  » Tomasza Kotali » Artykuł 2

Sprawa upadku cesarza Romana IV Diogenesa (1071)

/w:/ Cesarstwo Bizantyńskie, Dzieje, Religia, Kultura. Studia ofiarowane Profesorowi Waldemarowi Ceranowi przez uczniów na 70-lecie Jego urodzin. Oficyna Wydawnicza „Leksem”: Łask-Łódź, 2006, s. 139-156. 

 

Celem  niniejszego artykułu jest przedstawienie bezpośrednich i pośrednich przyczyn usunięcia z tronu cesarza bizantyńskiego Romana IV Diogenesa (1068-1071). Tytułem wstępu wskazać należy, że za bezpośrednią przyczynę pozbawienia Romana IV władzy należy uznać przegraną przez niego w sierpniu 1071r. bitwę pod Mantzikert. Przyczyny pośrednie ewoluowały w toku rywalizacji stronnictwa cywilnego i wojskowego o władzę, zaś upadek Romana IV będącego przedstawicielem arystokracji wojskowej był punktem kulminacyjnym tej rywalizacji.  

Niedostatki bazy źródłowej prezentującej dzieje wspomnianego cesarza rekompensuje w pełni poziom relacji kronikarzy. Z przekazów źródłowych na pierwsze miejsce wysuwają się tutaj Materiały historyczne Nicefora Bryenniosa[1] oraz Kronika Michała Attaleiatesa[2], który swoją karierę rozpoczął za rządów Romana IV Diogenesa. Zawdzięczamy im wiarygodne, szczegółowe opisy kampanii Romana IV Diogenesa i atmosfery otaczającej jego panowanie. Z bazy źródłowej warto jeszcze wymienić kroniki Jerzego Kedrenosa[3] i Jana Zonarasa[4]. Ze szczególną  ostrożnością należy traktować dzieło Michała Psellosa[5], a to ze względu na zaangażowanie autora po stronie przeciwników cesarza.

Z końcem lat 60. XI stulecia Bizancjum wkraczało w kolejny trudny okres swojej  historii[6]. Rządzone z Konstantynopola przez stołeczną arystokrację urzędniczą, w niewielkim stopniu rozumiejącą potrzeby militarne państwa, znalazło się w krytycznej sytuacji pogłębianej przez nasilające się najazdy Turków Seldżuckich na Anatolię. Podłoża fatalnego stanu militarnego państwa upatruje się w działaniach Konstantyna X Dukasa, który  w  swojej polityce wewnętrznej  postawił na redukcję armii.

Konstantyn X ufny w  możliwości swego państwa krótkowzrocznie nie dostrzegał tego, co działo się za wschodnią granicą cesarstwa.  Tam zaś Turcy podbili Persję, Mezopotamię, zajęli Bagdad i całą Azję przednią – aż po granice cesarstwa i kalifatu Fatymidów w Egipcie. Atak na Bizancjum miał charakter prewencyjny i miał zapobiec sojuszowi cesarstwa z państwem Fatymidów, które było głównym celem ataku tureckiego.  Wkrótce przeszli przez Armenię, zajęli Ani (w 1065 r.), Cylicję, po czym uderzyli na Azję Mniejszą i zaatakowali Cezareę (1067 r.)[7]. Wydarzenia te zachwiały rządami arystokracji urzędniczej w Konstantynopolu. Po śmierci Konstantyna X Dukasa w 1067 roku, władzę w imieniu jego nieletniego syna Michała VII sprawowała cesarzowa Eudoksja,   faktyczne zaś rządy spoczywały w ręku Michała Psellosa oraz cezara Jana Dukasa, brata zmarłego basileusa[8]. Pod wpływem niepowodzeń na froncie w siłę urosło w stolicy stronnictwo wojskowe, domagające się rządów silnej ręki.  Poparte przez patriarchę Jana Ksifilinosa wymogło na cesarzowej – pomimo sprzeciwu Psellosa i Jana Dukasa – aby poślubiła Romana Diogenesa, jednego z kapadockich arystokratów. Przejął on władzę  1 stycznia 1068 roku[9].

Roman IV Diogenes, – wybitny wojskowy, który   w czasach Konstantyna IX oraz Konstantyna X zasłużył się w  walkach z Pieczyngami, – stanął przed szansą pozbawienia władzy stronnictwa cywilnego. Już po śmierci Konstantyna X wszczął rozruchy latem 1068r. z zamiarem zajęcia tronu i z tego powodu został nawet ujęty i skazany[10]. Ponieważ sytuacja w państwie była bardzo trudna, a przy każdej zmianie obsady tronu stronnictwo wojskowe upominało się o władzę, cesarzowa ułaskawiając Diogenesa i poślubiając go uniknęła wojny domowej, i na dodatek pozwoliła siłom stronnictwa wojskowego ujawnić swój walor konstruktywny. Gdyby Diogenes nie został ujęty, skutecznie przeprowadziłby swój zamiar zajęcia tronu w drodze uzurpacji.

Roman IV Diogenes zdawał sobie sprawę z tego, że bezpieczeństwo cesarstwa wymaga odzyskania Armenii i natychmiast podjął walkę z Seldżukami. Działanie utrudniała mu daleko posunięta dezorganizacja armii, nie mającej już w owym czasie nic ze swojej wspaniałej siły bojowej z czasów Bazylego II. Stan liczebny garnizonów na prowincji zmalał do tego stopnia, że nie tylko nie były one w stanie dostarczyć żołnierzy do prowadzenia ofensywy, ale nawet nie wystarczały do obrony swoich terenów. Rody arystokratyczne,  które miały możliwość rekrutacji żołnierzy na potrzeby armii[11], odnosiły się do Romana nieufnie i trzymały się na uboczu. Nie istniały już oddziały jazdy w sile 60 tys. ludzi, które do połowy XI stulecia patrolowały granicę z Syrią. Cesarskie oddziały, czuwające nad bezpieczeństwem terenów pogranicznych, składające się ze świetnie wyszkolonych Anatolijczyków zostały już wcześniej zredukowane.  Główny trzon armii stanowili w tym czasie najemnicy: Frankowe, Skandynawowie, Normanowie, Słowianie i Turcy. Roman sklecił z nich armię w sile 100 tys. ludzi, jednak żołnierze zawodowi należeli wśród nich do rzadkości i nikt też nie był należycie uzbrojony[12].  

Od samego początku Roman musiał neutralizować knowania stronnictwa cywilnego.  Członkowie rodu Dukasów[13] mieli podstawy,  aby obawiać się nowego cesarza. Był bowiem nie tylko wybitnym wojskowym mającym szansę na likwidację opłakanego stanu rządów stronnictwa cywilnego i przywrócenia silnej władzy wojskowej – miał także dwóch synów, którzy mogli po nim objąć władzę. Należy także pamiętać, że poprzez koligacje rodzinne był spowinowacony z reprezentującą arystokrację wojskową rodziną Komnenów, z której na dodatek wywodził się jeden  z wcześniejszych cesarzy[14].  Nowego cesarza obawiała się także kamaryla dworska kierowana przez Psellosa, który za rządów Eudoksji i Michała VII, którego był wychowawcą – praktycznie decydował o wszystkim, teraz zaś musiał oddać pierwszeństwo nowemu cesarzowi.  Roman IV Diogenes zdawał sobie sprawę z nastrojów panujących na dworze cesarskim i starał się im przeciwdziałać.

Początkowo nie zmieniał dotychczasowego stanu rzeczy i nie uszczuplał władzy stronnictwa cywilnego i starał się zaspokoić ambicje rodu Dukasów, co do kontynuowania jego nadrzędnej roli w  państwie[15].  Jednocześnie, gdy tylko Roman IV wstąpił na tron,  najstarszy z synów Jana Komnena (i  bratanek cesarza Izaaka Komnena) – Manuel otrzymał od Romana tytuł protostratora i domownika cesarza, wkrótce też objął stanowisko naczelnego dowódcy wojsk wschodnich[16]. Okoliczności te powodowały, że stronnictwo cywilne traktowało poczynania cesarskie jako grę pozorów zmierzającą do definitywnej zmiany układu sił. Znamienne, że cesarz nie odebrał od członków rodu Dukasów przysięgi wierności, tak jakby chciał pokazać, jak bardzo żywi do nich zaufanie lub też dał w ten sposób wyraz przekonaniu, że i tak go zdradzą[17].  Także Michał Psellos zauważa, Roman IV w swoim dążeniu do odsunięcia Dukasów od władzy miał oszukiwać swoje otoczenie ukrywając swoje zamiary. Kronikarz ten w celu ukazania, z jak niebezpiecznym przeciwnikiem stronnictwo dworskie ma do czynienia,  wyolbrzymia negatywne cechy cesarskiego charakteru. Przypisuje cesarzowi skłonność do uzurpacji, przewrotność, obłudę i pyszałkowatość, nieuctwo i lekkomyślność, dążenie do autokracji, słuchanie pochlebców. Traktuje zakusy uzurpatorskie jako dziedziczną cechę rodu Diogenesów prezentując przypadek ojca Romana, który posądzony za rządów Romana III Argyrosa  o dążenie do zagarnięcia tronu, odebrał sobie życie wyskakując z wieży więziennej[18]. Owa „skłonność do uzurpacji” wskazana i potępiona przez Psellosa to, zdaniem kronikarza, zamiar pozbawienia władzy członków panującej rodziny Dukasów. W oczach Psellosa jako czołowego przedstawiciela stronnictwa dworskiego charakter Romana IV Diogenesa był mieszaniną wykluczających się cech: nieuctwa i pragnienia władzy absolutnej, pychy i nierozumnej dzielności, skłonności do pochlebstw i nieliczenia się z opinią postronnych. Rzecz jasna dyskwalifikowały one Romana Diogenesa jako jedynowładcę imperium. Warto jednak wskazać, że w mentalności Psellosa władcy reprezentujący interesy wojskowe prezentowali się jednakowo źle[19]. Stylizacja owa ma postać toposu wskazującego, jak prostymi ludźmi byli cesarze poświęcający swoje rządy umacnianiu armii, a zaniedbujący literaturę i nauki. Z narracji Psellosa wynika, że cesarz odkrył swe zamiary i przestał liczyć się z Eudoksją i jej synami po udanych wyprawach przeciw Turkom w 1068 i 1069 roku[20]. Odsunął się także od doradców, co „jest nieuleczalną chorobą cesarzy”[21].  Jak można sądzić, Psellos  wyraża obawy stronnictwa dworskiego, co do osoby cesarza, którego pozycja ulegała umocnieniu. Inaczej charakteryzuje postać cesarza Nicefor Bryennios. Przypisuje mu, co prawda,  dozę lekkomyślności w działaniu i zarozumiałość, nie wspomina jednak o chęci uzurpacji, czy obłudzie w kontaktach z otoczeniem. Podaje jednak, że cesarz podejmował błędne decyzje w czasie kampanii armeńskiej, gdyż ulegał pochlebcom[22]. W istocie Roman Diogenes był dzielnym żołnierzem, jowialnym w obejściu i nienawykłym do snucia nici dworskiej intrygi.  Zonaras określa go jako „męża dzielnego i zaprawionego w sztuce wojennej”[23]. Wspomina jednak także o napadach cesarskiej pychy[24]. Z kolei Attaleiates i Kedrenos wskazują dla odmiany, że ujmujące obejście cesarza miało mu pomóc w uzyskaniu tronu, gdyż wywarło wrażenie na cesarzowej Eudoksji[25]. Nawet jeśli cesarz przejawiał słabsze komponenty swojej osobowości, bo któż takich nie ma, to na pewno nie były one tak dokuczliwe, jakby to wynikało z obrazu podsuniętego czytelnikowi przez Psellosa. Ujmujące obejście cesarza wywierające wrażenie na otoczeniu Psellos traktuje jako obłudę zmierzającą do ukrycia prawdziwych zamiarów. Owa krótka wzmianka o „ujmującym obejściu” przeczy mniemaniu Psellosa o prostym cesarzu-żołnierzu na tronie, którą karmi on swojego czytelnika w toku narracji, i jednocześnie wskazuje, że nie było takiej możliwości, aby Roman Diogenes jako arystokrata, nawet jako wojskowy, nie był nauczony dworskich manier, i dworskiej kultury oraz uczestniczenia w długich dworskich ceremoniach.    

Wydawało się, że Roman IV zapanuje nad opłakaną sytuacją państwa,  a skoligacony z  możnymi rodami anatolijskimi, w tym z Komnenami[26]  mógł liczyć na umocnienie i utrwalenie pozycji własnego rodu w państwie oraz własnej pozycji, co byłoby równoznaczne z odsunięciem Dukasów i Psellosa od władzy – czyli z  uzurpacją w rozumieniu tego ostatniego. Źródła zgodnie przypisują lekkomyślności Romana fakt podjęcia błędnych decyzji poprzedzających bitwę pod Mantzikert w 1071 roku. Czy jednak rzeczywiście to lekkomyślność przesądziła o biegu wydarzeń owego fatalnego lata 1071 roku?

Istniały dwie koncepcje walki z najeźdźcą tureckim[27]. Pierwsza zakładała przekroczenie przez wojsko granic cesarstwa i uderzenie na Turków  w Azji przedniej i dalej w Mezopotamii. Zwolennicy drugiej dążyli do zatrzymania armii w   Kapadocji i rozgromienie wroga na terenie cesarstwa. Za planem ofensywnym opowiadał się cesarz oraz  niektórzy wojskowi. Roman zamierzał zdobyć i obsadzić garnizonami twierdze armeńskie zanim armia turecka nadciągnie z południa. Pozwoliłoby to uniknąć niedogodności umacniania się  w Kapadocji i niszczenia terenu, aby sułtan nie mógł zaopatrywać się w żywność. Rzecz jasna, niszczenie terenu nie mogło być pomysłem, który mógł się podobać mającym w Kapadocji majątki przedstawicielom arystokracji wojskowej, oraz samemu cesarzowi. W zasadzie oba plany mające w założeniu zajęcie i umocnienie twierdz różniły się terenem, na którym miały się rozegrać działania wojenne. Później okazało się, że wybór określonego planu był brzemienny w  skutki, co Roman IV akurat przewidział. Warto tutaj postawić pytanie, czy plan defensywny lansowany przez cześć dowództwa  był w istocie lepszym rozwiązaniem od tego, który  przewidywał  zajęcie i obsadzenie Armenii, a jeśli nie, to kto za tym planem się opowiadał i komu mogło zależeć na niszczeniu majątków arystokracji wojskowej w Azji Mniejszej – czyli na osłabianiu tego stronnictwa. O różnicy zdań informuje jedynie Nicefor Bryennios. Wiadomo, że wśród niej było wielu wrogów cesarza, których ten zabrał ze sobą na wojnę, gdyż bał się pozostawić ich na zapleczu w Konstantynopolu. W stolicy pozostał Michał VII wraz z  cesarzową Eudoksją. Cezar Jan Dukas, któremu Roman IV nie wierzył i którego  jakoby planował skazać na śmierć[28], otrzymał już wcześniej rozkaz udania się do swoich dóbr w Bitynii[29]  i tam też przebywał aż do końca kampanii wojennej. Po nagłej śmierci Manuela Komnena na wiosnę 1071 roku[30], naczelnym wodzem sił bizantyńskich pod zwierzchnictwem cesarza został Andronik Dukas – syn cezara Jana, w czasie fatalnej bitwy pod Mantzikert dowódca straży tylnej i oddziałów cudzoziemskich[31].  Zarówno Psellos jak i Andronik opowiadali się za planem zatrzymania wojska w Kapadocji i oczekiwania w tej krainie  na wroga. Dowodzący najemnymi oddziałami tureckimi Józef Tarchaniotes także opowiadał się za pozostaniem z armią w Kapadocji. Wiadomo, że członkowie rodziny Tarchaniotesów zaliczali się do wiernych stronników Michała VII.  Za zorganizowaniem obrony przeciwko Turkom w Kapadocji opowiadał się także Nicefor Bryennios  - dziad kronikarza[32]  – określany w  źródłach jako naczelny dowódca wojsk zachodnich, który to tytuł otrzymał od Romana IV.  Jak widzimy, wśród zwolenników pozostawienia armii bizantyńskiej w Kapadocji przeważali stronnicy rodu Dukasów.

Plan obrony przed Turkami w  Kapadocji nie był planem dobrym, co rozumiał sam cesarz. Pomijając już fakt zniszczenia majątków arystokratów  kapadockich, nieuniknionego w czasie działań wojennych[33], przyjęcie planu defensywnego oznaczało utratę Armenii, pozostawienie czasu sułtanowi na wzmocnienie swojej armii oraz pozostawienie przez jakiś czas w bezczynności najemnych oddziałów, z których składała się armia bizantyńska.  A jako, że wiadomo o zaległościach w wypłacaniu żołdu,  oznaczało to nasilenie się dezercji. Najemnicy przy tym chcieli brać łupy, a  trudno, aby robili to na bizantyńskim terenie.  Ostatecznie cesarz przeforsował własne stanowisko i armia bizantyńska ruszyła z Cezarei do Armenii. Wieści o ofensywie bizantyńskiej zastały sułtana  w okolicach Aleppo. Sułtan szybko zrozumiał, że zagraża mu śmiertelne niebezpieczeństwo i natychmiast udał się na północ, na spotkanie z armią cesarską. W ten sposób stronnictwo Dukasów przegrało zmagania  o zatrzymanie jej  w Kapadocji. Rozgromienie armii tureckiej – na co się początkowo zanosiło – oznaczało dalsze umocnienie pozycji Romana IV i  stronnictwa wojskowego oraz armii,  mającej za sobą już dwie pomyślne kampanie  przeciw Turkom, odbyte w 1068 i 1069 roku. Zaskoczenie sułtana Alp-Arslana na wieść o ruchach armii bizantyńskiej  i jego niezwłoczne udanie się z  własną armią na północ w celu odwrócenia niebezpieczeństwa dobrze świadczą o Romanie Diogenesie jako wojskowym. Kronikarskie relacje przypisują zgodnie to posunięcie lekkomyślności cesarza, Psellos zaś wprost mówi o cesarskiej nieznajomości strategii. Należy jednak pamiętać, że każda z tych relacji jest pisana z perspektywy czasu. Wtedy, znając już bieg wydarzeń, łatwo jest wyrokować  o znaczeniu danego posunięcia. Zabawne zaś są wywody Psellosa[34] żalącego się na cesarza Romana jako rzekomo zazdrosnego o Psellosową znajomość strategii. Psellos pisząc, że cesarz ulegał jego dysputom o naukach sam zdradza, że Roman IV uważał go za teoretyka wojskowości. Nieustannie też wytyka cesarzowi pomijanie zdania doradców (i oczywiście zdania Psellosa). Ta zarozumiałość miała być przyczyną klęski. Który jednak cesarz chciałby słuchać doradców – teoretyków wiedząc, że są jego wrogami i czyhają na jego zgubę? Konkludując, Roman IV Diogenes nie był lekkomyślnym i zarozumiałym pyszałkiem, który wygubił armię bizantyńską w dolinie pod Mantzikert. Przeczy temu zarówno jego wojskowe doświadczenie, sukcesy w  walkach z  Pieczyngami i, już jako cesarza, z Turkami, sytuacja w jakiej musiał działać oraz ruchy wojsk sułtana będące odpowiedzią na jego własne posunięcia. Wynika z tego, że to  nie nieznajomość zasad walki ani defekty  charakteru przesądziły o tym, że cesarz nie zbadał terenu i nie wysłał zwiadowców przed fatalną bitwą. Zwrócić należy uwagę, że z rozkazu cesarza Andronik Dukas miał być w czasie bitwy pod Mantzikert dowódcą straży tylnej składającej się z oddziałów najemnych (czyli znajdował się opodal centrum walki i miał osłaniać trzon armii dowodzony bezpośrednio przez cesarza), sam zaś cesarz zdecydował się walczyć w czasie bitwy ramie w ramię z własnymi żołnierzami. Własną odwagą zagrzewał w ten sposób do działania walczących wespół z nim żołnierzy, zaś ustanowienie Andronika  dowódcą straży tylnej wskazuje, że cesarz obawiał się z jego strony lub ze strony jego popleczników jawnej zdrady lub wręcz skrytobójczego uderzenia[35], o które w wirze walki nie było trudno. Niewysłanie  zwiadowców wskazuje, że cesarz był świadom  nastrojów panujących w armii, słabych stron tej armii oraz faktu, że część wojska już zdezerterowała. W takiej sytuacji wysłanie zwiadowców mogło zakończyć się nową dezercją.  

W sierpniu 1071 roku Roman posuwając się wzdłuż południowej odnogi górnego Eufratu wkroczył do Armenii i w  pobliżu Mantzikertu podzielił swoje wojsko, w konsekwencji czego je osłabił. Nicefor Bryennios wspomina, że przyczynił się do tego list Leona Diabatenosa, w którym ten doniósł, że sułtan na wieść o wyprawie cesarza przeraził się jego potęgi wojskowej, opuścił Persję i uciekł do Babilonii[36].  Leon Diabatenos był toporetą (dowódcą) twierdzy w  Heraklei Pontyjskiej i z tą jego pozycją nie koreluje styl tego listu. Styl ten ma wydźwięk szyderczy poprzez analogię do czasów Bazylego II, przed którym miały uciekać armie arabskie na samą wieść, że przeprawia się przez Propontydę. Wskazuje to, że autor listu chciał wykorzystać słabość cesarza, za jaką uważał jego próżność, i podsycając ją pragnął zwiększyć prawdopodobieństwo nierozważnych działań adresata. Poza tym list przekazywał fałszywą informację - sułtan bowiem znajdował się w pobliżu wojsk bizantyńskich. Przednie straże tureckie ściągały już na siebie pojedynczych dowódców bizantyńskich, którzy wróciwszy do obozu przekazywali cesarzowi nieprawdziwe informacje, że walczyli z luźnymi watahami tureckimi upewniając cesarza o prawdziwości listu Diabatenosa. List Diabatenosa – jako list wojskowego  - wydawał się wiarygodny. Ale sam Diabatenos był nie tylko dowódcą twierdzy w Heraklei Pontyjskiej, był  także – jako westiarches – wielkim szambelanem dworu – czyli matecznika Psellosa i stronnictwa Dukasów. Musiał się cieszyć dużym zaufaniem Diogenesa, skoro autor listu liczył na to, że cesarz nie zwróci uwagi na szyderczą treść i formę dostarczonej mu informacji. Warto podkreślić, że funkcjonując w owych niespokojnych czasach Leon Diabatenos przetrwał rządy kilku cesarzy, gdyż dowódcą twierdzy w Heraklei Pontyjskiej był jeszcze na początku panowania Aleksego Komnena[37]. Diabatenos jako dowódca twierdzy nie musiał znajdować się na terenie działań wojennych w momencie pisania listu z ową niezwykłą wiadomością, ona sama zaś mogła być przesłana do obozu cesarskiego za pomocą gołębia[38]. W istocie Diabatenos znajdował się na zapleczu, najpewniej w Heraklei w Poncie – skąd do Konstantynopola i Psellosa oraz do Bitynii – miejsca zesłania cezara Jana Dukasa  - droga była niedaleka.  Wojskowy nie napisałby, że sułtan przeraził się czyjejś potęgi wojskowej, co najwyżej ograniczyłby się do informacji, że armia sułtana wycofuje się  i  w jakim kierunku. Diabatenos mógł być cichym stronnikiem przeciwników cesarza, ale też wskazać należy, że mógł chcieć zachować neutralność w sporze między stronnictwami za cenę spokoju. Fakt, że przetrwał na tej samej pozycji aż do czasów Aleksego Komnena  może wskazywać, że spokój cenił najbardziej.  

Styl owego listu zdradza inspirację Psellosa, który na kartach  swojej kroniki wyolbrzymia próżność i chełpliwość Romana. Ponadto  kilku innych miejscach swojego dzieła Psellos przedstawia opisy ucieczki w stylu zbliżonym do tego, w jakim został sporządzony list Diabatenosa[39]. Chce w ten sposób przekonać czytelnika, jak śmieszne są opisywane przez niego osoby uciekające, kiedy w swoim postępowaniu nie kierują się rozumem (lub nie słuchają doradców) – tylko są rządzone popędami: pragnieniem władzy, sławy, nierozumną dzielnością, lub wręcz głupotą. Michał Psellos chętnie się z takich osób naigrawa. Z listu Diabatenosa wynikało tym razem, że to  sułtan jest śmieszny, nadciąga bowiem z wielką armią po to, aby na koniec się przerazić i uciec przed decydującą bitwą i armią bizantyńską, nad którą Roman IV Diogenes sam z trudem panował. List Diabatenosa, którego rzeczywistym inspiratorem i autorem jest moim zdaniem Psellos (co nie wyklucza, że w sensie technicznym został spisany przez Diabatenosa), odwołując się do sfery popędowej: cech próżności, chełpliwości, nierozumnej dzielności[40], był sporządzony i dostarczony w celu w celu osłabienia elementu wolicjonalnego, jakim było rozumne i rozważne podejmowanie decyzji strategicznych. W zamiarze autora listu śmieszność zaś Romana Diogenesa miała się przejawić w tym, że  ulegnie swoim słabościom, i wierząc podanej w ten sposób mylnej informacji, w istocie dając się złapać w sidła,  zachowa się zgodnie z intencją autora listu: nabierze przekonania, że sułtan jest daleko, jest przerażony i ucieka. Bryennios konkluduje, że list ów wywołał pożądany przez autora skutek, miał być bowiem przyczyną zgubnego w skutkach podziału armii,  o czym zdecydował cesarz. Psellosowi ta okoliczność posłużyła do wytknięcia cesarzowi braku znajomości strategii[41]. Stronnictwo Dukasów nieustannie zatem czuwało nad posunięciami Diogenesa. Zanosiło się na to, że wynik bitwy będzie decydujący dla batalii o  władzę, którą Psellos i Dukasowie chcieli wygrać.

Podzieliwszy wojsko Roman IV sam zajął Mantzikert, zaś Franków i Kumanów wysłał w celu zajęcia twierdzy Achlat nad jeziorem Wan.  Ponieważ, jak to wspomniano wyżej, zdaniem współczesnych cesarzowi decyzja ta była błędna, warto sprawdzić, czy kronikarze przyjęli właściwą optykę. 

Miejscowość Achlat jest położona nad jeziorem Wan, w kotlinie u podnóża gór Taurusu Armeńskiego na wysokości ok. 1650  m. n.p.m.. Pobliskie szczyty górskie osiągają wysokość ponad 4400 m. n.p.m., co daje różnicę poziomów ok. 2750m. Taurus Armeński jest trudny do przejścia ze względu na swą  budowę geologiczną: ma charakter gór bryłowych pociętych licznymi uskokami biegnącymi w różnych kierunkach i nie wykazuje pasmowego układu grzbietów.  W średniowieczu był porośnięty przez lasy, obecnie zalesienie ma charakter szczątkowy. Południowe zbocza Taurusu Armeńskiego opadające w kierunku jeziora Wan  porasta na dodatek makia: krzewiaste i trudno dostępne zarośla. Góry te były zatem trudne do przejścia nie tylko ze względu na ich wysokość, lecz także ze względu na budowę i porastającą je roślinność. W istocie jedyną do przebycia trasą były doliny górskie. Armia posuwająca się z Achlatu w kierunku Mantzikert miała po swojej prawej stronie jezioro Wan, po lewej wysokie i niedostępne góry, posuwała się zaś wąską doliną biegnącą wpierw w kierunku wschodnim wzdłuż jeziora, potem nagle rozwidlającą się[42] i zmieniającą kierunek na północno-zachodni (w tej części doliny rozegrała się bitwa). Dopiero w okolicach miejscowości Mantzikert dolina rozszerzała się obejmując rzekę będącą dopływem górnego Eufratu – i jej mniejszy dopływ. Spodziewając się ataku armii sułtana od strony Achlatu i zajmując to miasto cesarz chciał sobie zapewnić kontrolę nad wąska doliną biegnącą wzdłuż północnego brzegu jeziora Wan. W istocie, wtedy zablokowałby sułtanowi dostęp do Armenii. Warto zwrócić uwagę, że cesarz pozostając pod Mantzikert zapewnił armii dostęp do słodkiej wody, jezioro Wan jest bowiem zbiornikiem słonowodnym[43]. Zaryglowanie poprzez zajęcie Achlatu wąskiej doliny miedzy jeziorem a górami Taurusu Armeńskiego zmusiłoby sułtana, choćby ze względów aprowizacyjnych do pozostania z armią opodal (ok. 50  km) południowo-zachodniego brzegu jeziora Wan, tam bowiem znajdowały się ostatnie przed jeziorem rezerwuary słodkiej wody w postaci pomniejszych dopływów rzeki Tygrys[44] – co w  sierpniowym upale dla licznej armii nie było bez znaczenia.  W takiej samej sytuacji była armia cesarska, gdyż zasobami słodkiej wody dysponowała w dolinie pod Mantzikert, oddalonej także o około 50  km od Achlatu[45]. W zaistniałej sytuacji zajęcie i trwałe opanowanie Achlatu przez cześć armii cesarskiej równało się uzyskaniu przewagi pozycyjnej i manewrowej w toku starć i mogło prowadzić do wygrania tej wojny przez Bizancjum najmniejszym kosztem. Sułtan bowiem nie zaryzykowałby oblężenia Achlatu, bo było to niezwykle trudne choćby ze względu na warunki terenowe. Istota sprawy sprowadzała się więc do tego, kto pierwszy zajmie Achlat, a  wysyłanie zwiadowców równało się stracie czasu, ze względu na odległość miedzy obiema miejscowościami i konieczność szybkiego działania. Cesarz wysyłając oddziały najemne w celu zajęcia Achlatu musiał mieć informację, że twierdza ta jeszcze nie jest zajęta przez przeciwnika.  Była to zatem albo informacją błędna i Achlat był już zajęty przez sułtana, albo wysłane oddziały najemne nie wywiązały się z zadania i poczekały, aż sułtan Achlat zajmie, czym przygotowały grunt pod klęskę armii bizantyńskiej (choć nie była ona jeszcze przesądzona). Ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna, wiadomo bowiem, że wysłane w celu zajęcia twierdzy oddziały najemne zdezerterowały. W razie zajęcia Achlatu przez sułtana cesarz nie miał już wyjścia i, jeśli chciał nadal walczyć,  musiał przyjąć bitwę w dolinie pod Mantzikert.    

W Mantzikert cesarz dowiedział się o zbliżaniu  się armii tureckiej - podążył zatem  na południowy-wschód,  aby połączyć się z tą częścią armii, która miała obsadzić Achlat, zanim Turcy go zaatakują. Nie wysłał jednak zwiadowców wbrew podstawowej bizantyńskiej zasadzie wojskowej. W piątek 19 sierpnia 1071 roku, gdy czekał na wojska najemne w dolinie, którą prowadziła droga do Achlatu, został zaatakowany przez armię turecką. Kumanowie rozżaleni na niewypłacalnie żołdu jeszcze poprzedniej nocy przeszli na stronę wroga, zaś najemni Frankowie postanowili nie angażować się w bitwę[46]. Jednym z  pomniejszych dowodzących nimi był Kryspin będący przeciwnikiem Diogenesa[47]. Psellos obłudnie sugeruje, że Kryspin został wcześniej przekupiony przez przeciwników cesarza[48]. Wiedział już o tym dowodzący stanowiącymi ariergardę  oddziałami zaciężnymi Andronik Dukas, który zamiast wspomóc cesarza w walce, według relacji Zonarasa uciekł pierwszy i pociągnął podkomendnych ze straży tylnej, którą dowodził[49].  Cesarz,  mimo iż sam walczył dzielnie nie mógł zatem wygrać tej bitwy i dostał się do niewoli[50].

Nikt jednak w Konstantynopolu nie przewidział postępku sułtana, który Romana IV wypuścił z niewoli za cenę niewielkich ustępstw[51]. Zdaniem kronikarzy ta wspaniałomyślność sułtana była przyczyną wszelkich późniejszych nieszczęść[52]. Zastanawiające, czy taki postępek sułtana był rzeczywiście podyktowany wielkodusznością, czy też był obliczony na pogrążenie cesarstwa w oparach wojny domowej. Dla sułtana bowiem najistotniejsze były zdobycze na południu, walczył bowiem nieustannie z Fatymidami w Egipcie, a od strony cesarstwa pragnął on spokoju. Zależało mu natomiast na tym, aby cesarstwo nie wspierało Fatymidów. Wybuch wojny domowej gwarantował, że cesarstwo będzie miało własne problemy do rozwiązania, nie będzie wysuwało roszczeń rewindykacyjnych,  i tym bardziej  pomagało Fatymidom w walce z Turkami.  

Wieść o powrocie Romana Diogenesa z niewoli wprawiła w popłoch stronnictwo dworskie. Dukasowie byli świadomi tego, że zdradzili i może ich spotkać za to kara, jeśli cesarz powróci do Konstantynopola i ponownie obejmie władzę[53]. Niewola bowiem nie przekreśliła całkowicie jego pozycji: warunki pokoju nie upokarzały cesarstwa i w zasadzie nie były zbyt uciążliwe.  Sam Roman IV spotykał się z szacunkiem okazywanym mu przez sułtana Alp-Arslana[54], dla którego nie ulegało wątpliwości, w  jaki sposób wygrał tę bitwę  i który po śmierci cesarza boleśnie dał odczuć, co myśli o rządach kamaryli dworskiej  w Konstantynopolu. Wreszcie Roman mógł liczyć na poparcie rodów wojskowych z Anatolii, których dobra przezornie oszczędził przyjmując bitwę w Armenii, a nie  w Kapadocji, i których ujął swoim męstwem. Bieg wydarzeń pokazał, że wyjście z armią do Armenii było decyzja mądrą, cesarz mógł bowiem zebrać teraz siły i ściągnąć dochody z niezniszczonego terenu[55] w celu rozprawy z kamarylą dworską z Konstantynopola.  

Stronnictwo Dukasów tymczasem zabezpieczyło się usuwając cesarzową Eudoksję do klasztoru i pozbawiając oparcia chwiejnego Michała VII, który we wszystkim ulegał matce[56]. Przystąpiono także do rozprawy z rodziną Komnenów, na której poparcie Diogenes mógł liczyć, na skutek czego w wyniku sfingowanego procesu matka Komnenów, Anna Dalassena, została wygnana wraz z synami na Wyspy Książęce[57]. Należy powątpiewać, że inicjatorem tego procesu był lekkomyślny Michał VII   i spodziewać się tutaj inspiracji Psellosa[58]. Niewątpliwie było to ostrzeżenie dla Komnenów, aby nie mieszali się w sprawę Diogenesa. Tym samym stronnicy Romana IV zostali odizolowani. Jednocześnie jest to wskazówka, że Roman IV Diogenes przezornie pozostawił cześć swoich stronników  w Konstantynopolu.

Tymczasem w Azji Mniejszej trwała wojna domowa między Romanem IV a rodziną Dukasów. Mimo przewagitych ostatnich cesarz nadal stanowił zagrożenie, zwłaszcza że ciągle mógł liczyć na poparcie niektórych dowódców wojskowych i rodów z Azji Mniejszej. Do ostatecznego pokonania Romana IV posłużono się wiec podstępem. Wykorzystano list podpisany przez Michała VII i trzech patriarchów list gwarantujący Romanowi bezpieczeństwo osobiste. Wtedy zwolennicy cesarza ustąpili i rozpoczęli negocjacje z Andronikiem Dukasem, który dowodził armią wysłaną przeciwko cesarzowi. Gdy stronnicy cesarza uzyskali dla niego gwarancję bezpieczeństwa, został on przez nich wydany w ręce Andronika Dukasa. List Michała VII podpisany przez patriarchów  okazał się być listkiem figowym dla rzeczywistych zamiarów stronnictwa dworskiego, które obeszło się z cesarzem okrutnie. Roman Diogenes wolny stanowił zagrożenie[59], gdyż nadal dysponował rozległym zapleczem i poparciem  i  był  w sile wieku. Wiadomo też, że oczekiwał wsparcia sułtana, z którym nie tak dawno walczył[60]. Początkowo  nikt nie zamierzał brać odpowiedzialności za jego śmierć i tym należy tłumaczyć wzmianki o planach otrucia cesarza[61]. Nadzieje na zgładzenie Romana Diogenesa trucizną okazały się jednak płonne. W końcu  na bezwzględny rozkaz cezara Jana Dukasa Roman Diogenes został w Konstantynopolu oślepiony[62], a następnie osadzony w klasztorze na wyspie Prote, położonej w archipelagu Wysp Książęcych na Morzu Marmara. Psellos napisał do okaleczonego cesarza okrutny list w którym...  pogratulował mu oślepienia, skoro bowiem  - jak to uzasadnił  - „Bóg zamknął jego oczy na światło doczesne, to najwyraźniej uznał go za godnego lepszego światła”[63]. Stronnictwo dworskie obeszło się z pokonanym i już niegroźnym byłym cesarzem-mnichem w sposób prymitywny, działając w oparciu o niską pobudkę: chęć zemsty[64], co dowodzi, jak niebezpiecznym przeciwnikiem był w jego oczach Roman IV Diogenes.

W świetle powyższych rozważań przyczyny upadku cesarza Romana IV Diogenesa jawią się wyraźnie. Zadziwia jedynie krótkowzroczność stronnictwa cywilnego, której skutkiem było złamanie potęgi bizantyńskiej w Azji Mniejszej -  na zawsze. Nie ulega wątpliwości, że działający w niezmiernie trudnych warunkach cesarz Roman był władcą, którego Bizancjum w owym czasie potrzebowało, który miał szansę opanować sytuację w państwie i naprawić szereg wieloletnich zaniedbań rządów stołecznej arystokracji. Okazało się jednak,  że nawet w tak dramatycznej sytuacji partykularne interesy zwyciężyły.  Wraz z bitwą pod Mantzikert cesarstwo bizantyńskie przeszło przez punkt zwrotny w swojej historii, który  w kulturze anglosaskiej bywa określany jako imperium change over – moment, od którego nawet najpotężniejsze państwa chylą się ku upadkowi[65].

Nie da się zatem ukryć, że dla utrzymania się przy władzy,  stronnictwo dworskie świadomie zaryzykowało dobro państwa bizantyńskiego. Żywiące się nadal mirażami niedawnej bizantyńskiej potęgi  zupełnie nie liczyło się z nowymi okolicznościami pojawiającymi się tuż za granicą kraju. Zaburzenia za wschodnią rubieżą traktowało jako awanturę turecką, którą da się opanować, i  którą postarało się dobrze wykorzystać do pozbycia się Romana IV Diogenesa. Trudno było przypuszczać członkom stołecznej arystokracji urzędniczej zwalczającej w sposób bezwzględny stronnictwo wojskowe, że „drobna awantura  turecka” przetrąci kręgosłup bizantyńskiego panowania w Azji Mniejszej, jak się to niebawem okazało. Dworzanie z Konstantynopola  nie docenili swojego tureckiego przeciwnika. Taki opłakany stan rzeczy był efektem zamieszania podsycanego przez jednego człowieka, który z  nizin społecznych  wyrósł bardzo wysoko. Zawdzięczał to nie tylko uśmiechowi Losu, ale także temu, że był kompletnie pozbawiony skrupułów moralnych. 

  Przebiegły, zarozumiały, i bezwzględny a wybitnie utalentowany Michał Psellos w czasach Konstantyna X był już pierwszym ministrem i po jego śmierci sprawował faktyczne rządy. Kronikarze odnotowali, że do Romana IV Diogenesa odnosił się z nienawiścią i wrogością[66] i wiele złego też, aczkolwiek ubranego w  piękne, wycyzelowane zdania można dowiedzieć się o Romanie Diogenesie z kart kroniki Psellosa, cytowanej niejednokrotnie w ramach niniejszego artykułu.  Na pierwszy rzut oka trudno dopatrzeć się racjonalnych przyczyn wrogości Psellosa do Romana IV. Wnikliwe spojrzenie wskazuje jednak, że wrogość ta miała podłoże zarówno emocjonalne, jak i wynikające z kalkulacji politycznej[67]. Postępowanie Psellosa wskazuje, że pragnął władzy dla siebie, jako ktoś, kto kieruje biegiem wydarzeń z drugiego szeregu. Od momentu, kiedy został mnichem tj. od roku 1054 nie mógł liczyć na to, że sam zostanie cesarzem, a  taka nostalgia przebija z kart jego kroniki.  Dobrze jednak pamiętał czasy, kiedy w cesarstwie rządzili wywodzący się z nizin społecznych Paflagończycy. Liczył na to, że owdowiała cesarzowa Eudoksja  nie odda swojej ręki któremuś z arystokratów, obiecała bowiem swojemu mężowi Konstantynowi X, że nie wyjdzie powtórnie za mąż  i zachowa tron dla jego synów.  Z tego powodu rozmaici Komnenowie, Bryenniosowie, Diogenesowie nie byli brani  pod uwagę, gdyż jako obficie obdarowani potomstwem płci męskiej stanowili konkurencję dla synów Konstantyna X. Ponadto – jak się okazało – Psellos będący jednocześnie wychowawcą przewidzianego na następcę tronu cesarskiego  syna Eudoksji Michała nie osiągnął jednego z podstawowych celów wychowania: nie ukształtował samodzielnej i niezależnej jednostki[68]. Późniejszy Michał VII miał kłopoty z funkcjonowaniem jako zwykły człowiek i tym bardziej miał je jako władca imperium, Psellos wychował go bowiem na mnicha, a  nie na cesarza[69].  Wiadomo też, że cesarzowa Eudoksja  miała Psellosa „za samego Boga”, zaś oboje tj. Michał Psellos i cesarzowa Eudoksja  byli pomawiani o  intymne współżycie[70]. Sam Psellos na kartach swojej kroniki wyraża się o cesarzowej z czcią i szacunkiem[71], co mu się w zasadzie nie zdarza w stosunku do innych postaci. W istocie,  z toku jego kronikarskiej narracji wynika, że - oględnie rzecz ujmując – mniej zdolni od niego rządzą cesarstwem, rządzą nawet nie tyle w sensie zasiadania na tronie, co w sensie wpływania na bieg wydarzeń w państwie -  i na każdym kroku między wierszami im to wytyka. Okoliczności te wskazują, że Psellos pragnął mieć wpływ na bieg wydarzeń jako „szara eminencja”, podporządkował bowiem sobie Michała VII i z znacznej mierze jego matkę Eudoksję, a  wcześniej uczynił to samo z Konstantynem X. Liczył także na to, że będzie sterował Michałem VII wykorzystując do tego jego matkę[72]. Choć Psellos zupełnie co innego prezentuje na kartach swojej kroniki, to bieg wydarzeń pokazuje, że o Konstantynie X miał tak samo złe zdanie, jak o jego synu Michale VII[73]. Dalekosiężne plany Psellosa dotyczące dalszego rządzenia państwem jako „szara eminencja” zostały pokrzyżowane przez  wydarzenia na wschodniej granicy oraz Romana Diogenesa, który wkrótce po śmierci Konstantyna X dobrze wyczuł potrzeby państwa i chcąc objąć tron  urządził demonstrację siły. Pod ich  wpływem i naciskiem patriarchy Ksifilinosa (który do niedawna był przyjacielem Psellosa) cesarzowa pokrzyżowała plany Psellosa i przedkładając dobro państwa ponad swoje dobro osobiste poślubiła niedawnego buntownika, w czym pomogło jego ujmujące obejście[74] i sława dzielnego wojownika – całkowicie zasłużona. Przebiegły Psellos poczuł się zwyciężony -  i obrażono jego miłość własną.  Dalsze wydarzenia pokrętną drogą zmierzały do obalenia nowego cesarza i ukarania go za „uzurpację”.  Roman Diogenes utracił tron i przegrał z nietuzinkowym przeciwnikiem daleko bardziej przebiegłym od siebie także dlatego, że nie dał sobą kierować. Sztukę wynoszenia jednych cesarzy na tron i pozbywania się innych w miarę potrzeby sprytny Psellos opanował biegle w toku swojej dworskiej kariery. 

A Diogenes? Oślepionego cesarza pielęgnowała jego była małżonka[75], cesarzowa Eudoksja, również osadzona w klasztorze[76].  Zadbano jednak o to, aby Roman nie pożył długo po tej operacji  i oślepienia dokonano tak okrutnie, że wdało się zakażenie, które było przyczyną zgonu[77]. „Diogenes żył już niedługo. Umarł wkrótce po utracie wzroku. Zasiadał na tronie Cesarstwa Rzymskiego przez trzy lata.  Taki był koniec dziejów Diogenesa[78].

 



[1]Nicéphore Bryennios, Histoire, ed. P. Gautier, Bruxelles 1975 (tłum. polskie O. J u r e w i c z  - N i k e f o r  B r y e n n i o s, Materiały historyczne,  Wrocław 1985)  - dalej: Bryennios. 

[2]M i c h a e l i s  A t t a l i o t a e  Historia, opus  a  W.  B r u n e t o  d e     P r e s l e   Instituti Gallici Socio inventum, descriptum, correctum, rec.      I.   B e k k e r u s, Bonnae 1853 (dalej:  A t t a l e i a t e s).

[3]G e o r g i u s  C e d r e n u s, I o a n n i s  S c y l i t z a e,  Ope, t. II, ed.   I.  B e k k e r, Bonnae 1889 (dalej:  K e d r e n o s).

[4]J o a n n i s  Z o n a r a e  Annales, XVIII,  [w:] Patrologiae cursus completus…  Series graeca…  accurante     J. P.  M i g n e,  135,   258-276  (dalej:   Z o n a r a s).

[5]M i c h a ł  P s e l l o s, Kronika czyli historia jednego stulecia Bizancjum (976-1077).  Z języka greckiego przełożył, wstępem i komentarzem opatrzył O.  J u r e w i c z, Wrocław 1985 (dalej: P s e l l o s).

[6]O położeniu Bizancjum w tym okresie – G. Ostrogorski, Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968, s. 280sq; M. Angold, Cesarstwo bizantyńskie 1025-1204. Historia polityczna, Wrocław-Warszawa-Kraków 1993, s. 66sq.

[7]C. C a h e n, La premiére pénétration turque en Asie Mineure, „Byzantion“ 18, 1948, s. 23sq.; patrz również W. Treadgold, Byzantium and Its Army 284-1081, Stanford 1995, s. 217-218.

[8]B. L e i b, Jean Doukas, César et moine. Son jeu politique à Byzance de 1067 á 1081, “Mélanges Peeters II”, 1950, s. 163sq.

[9]G. Ostrogorski, op. cit., s. 282; J.-C. Cheynet, Pouvoir et contestations à Byzance (963-1210), Paris 1990, s. 346; M. Angold, op. cit., s. 28-29, 69; L. Garland, Byzantine Empresses. Women and Power in Byzantium, AD 527-1204, London, New York 1999, s. 173-174.

[10]A t t a l e i a t e s, 97-98; K e d r e n o s, 663-664; Z o n a r a s, XVIII, X;  P s e l l o s, VII (E. R.), 10.   

[11]Zaciąg rekruta do armii cesarskiej mieli prawo prowadzić także możnowładcy, cf. B r y e n n i o s, I, 12; I, 21  in  fine.  

[12]Opłakany ten stan przypisuje się oszczędności Konstantyna X w wydatkach na armię, cf. J. L a u r e n t,  Byzance et les Turcs Seldjoucides jusqu’au 1081, Nancy 1913, s. 45-59. Bez wątpienia wpływ na stan armii bizantyńskiej w tym okresie  miało załamanie się systemu temowego. Proces ten nasilił się w ciągu XI stulecia.  

[13]Na temat rodu Dukasów patrz D.I. Polemis, The Doukai. A Contribution to Byzantine Prosopography, London  1968.

[14]Teodora, najmłodsza bratanica cesarza  Izaaka Komnena,  poślubiła Konstantyna, syna Romana IV Diogenesa;   cf. B r y e n n i o s, I, 6. Na dodatek ojciec Romana Diogenesa był skoligacony z rodziną cesarza Romana III Argyrosa  ( cf. Z o n a r a s, XVIII, X, kol. 260  in  initio).

[15]P s e l l o s, VII (E. R.), 10.

[16]B r y e n n i o s,  I, 7. Manuel był bratem Teodory, żony Konstantyna Diogenesa, syna Romana IV Diogenesa. 

[17]Cesarz nie chciał odebrać do Jana Dukasa i jego synów przysięgi wierności, cf. P s e l l o s, VII (E. R.), 18. 

[18]P s e l l o s, VII (E. R.), 10, 11.

[19]P s e l l o s, I, 36: Bazyli II „nie mówił płynnie, nie zaokrąglał zdań, nie rozwijał ich w periody, lecz przecinał i robił krótkie przerwy na modłę raczej chłopską niż człowieka wykształconego. Śmiech jego rozlegał się głośno i wstrząsał całym ciałem”. Także o Izaaku I: „Cesarz chciał się znać na wszystkim nawet w najdrobniejszych szczegółach… . Wzywał do siebie rzeczoznawcę, wypytywał go o  wszystko, na czym się nie znał w ogóle ... co samo przez się było zrozumiałe, cf.  P s e l l o s, VII (M. I.), 64. 

[20]P s e l l o s, VII (E. R.), 14; na temat aktywności militarnej Romana w latach 1068-1069 patrz M. Angold, op. cit., s. 29-30.

[21]P s e l l o s, VII (E. R.), 14.

[22]B r y e n n i o s, I, 13, 16.

[23]Z o n a r a s, XVIII, X (kol. 260): Ού  γάρ δί άκολασίαν αύτήν φασιν, ούδήττηθείαν ήδονής, έαυτή προσαρμόσαι τόν Διογένην, άλλ’ ώς άνδρα  δραστήριον, καί τά πολέμια δόκιμον.

[24]Z o n a r a s, XVIII, XIV (kol. 272).

[25]A t t a l e i a t e s, 99; K e d r e n o s, 663-664.

[26]B r y e n n i o s, I, 4, 6.

[27]Planom tym poświęcona była rada wojenna;  cf.  B r y e n n i o s, I, 13; Kedrenos, 687-688.    A t t a l e i a t e s  (145-146),  Z o n a r a s (XVIII, XII), P s e l l o s  [VII (E. R.), 19]  o radzie wojennej nic nie wspominają przypisując cesarzowi autorstwo planu. Z narracji Psellosa zaś wynika, że zasięganie rad nie mieściło się w obyczajach Romana IV Diogenesa. Psellos sam jednak był obecny na radzie, cf.  K e d r e n o s, 688. Wydaje się, że cesarz zmusił Psellosa do udziału w wyprawie chcąc mieć na oku jego poczynania i ten ostatni pod jakimś pretekstem powrócił do Konstantynopola, cf. P s e l l o s, VII (E. R.), 15.

[28]P s e l l o s, VII (E. R.), 18.

[29]Bryennios, I, 18.

[30]Z opisu  kronikarskiego (B r y e n n i o s, I, 12)  wynika, że Manuel Komnen, zapowiadający się jako znakomity wódz i będący stronnikiem Romana Diogenesa, z początkiem wiosny 1071 roku wyruszył  z Konstantynopola na wyprawę przeciwko Turkom i w czasie przejścia przez Bitynię – czyli na początku wyprawy -  zapadł na chorobę uszu i nagle zmarł. Zważywszy na okoliczności  - śmierć ta jawi się jako podejrzana. 

[31]Zastanawiające, że Jan Dukas ojciec Andronika przebywał w przymusowym odosobnieniu w Bitynii jako jawny przeciwnik rządów Romana IV, zaś jego syn zajął miejsce Manuela, który był zaufanym człowiekiem cesarza Romana, z  czego wynika, że Roman IV został postawiony przed faktem dokonanym.  W istocie objęcie przez Andronika dowództwa nad armią w tej kampanii było najlepszym sposobem kontrolowania przez stronnictwo dworskie tego, co dzieje się w obozie Romana IV Diogenesa.    

[32]B r y e n n i o s,  I, 13.

[33]Cesarz pozostawił jednak część armii w odwodach. Takie posunięcie miało służyć zabezpieczeniu bizantyńskiego terenu ze względu na zbliżającą się jesień, aby luźne oddziały tureckie nie niszczyły zbiorów i nie uprowadzały ludności;  cf.  Attaleiates, 138; K e d r e n o s, 684;     Z o n a r a s, XVIII, XII. 

[34]P s e l l o s, VII (E. R.), 16.

[35]Negatywny stosunek Andronika Dukasa do cesarza był w armii  powszechnie znany, cf. B r y e n n i o s, I, 16  in  fine.

[36]B r y e n n i o s, I, 14.

[37]A n n a  K o m n e n a, Aleksjada III, 9, 3;  X, 2, 6; XIII, 7, 6,  z języka greckiego przełożył, wstępem i komentarzem opatrzył  O. J u r e w i c z, Wrocław 1969.

[38]O używaniu gołębi do tego celu wspomina Zonaras (XVIII, XIII).

[39]W takiej konwencji Psellos opisuje niektóre wydarzenia, cf. P s e l l o s, III, 9; IV, 49; VI, 119-120; VI, 146. O stylu Psellosa pisze min.                  L u b a r s k i j, cf. L. N. L u b a r s k i j, Vizantijskije istoriki i pisatieli, Sankt-Petersburg, 1999, s. 174-181.

[40]Cesarz [P s e l l o s, VII (E. R.), 19, 20, 21] „… rzucił się na nich nie oglądając się za siebie.” „Sądził że za pierwszym atakiem weźmie do niewoli całe wojsko wroga”. „Wziął na siebie całe niebezpieczeństwo”.

[41]P s e l l o s, VII (E. R.), 20.

 

[42]Dalej  kierunku wschodnim ta część doliny rozszerza się i mogła stanowić dogodne miejsce dla koncentracji oddziałów tureckich przed bitwą pod Mantzikert.

[43]Zasolenie jeziora Wan wynosi ponad 19‰, jest to zatem zbiornik o wiele bardziej słony niż np. Morze Bałtyckie, którego przeciętne zasolenie wynosi 4‰,   

[44]W tym rejonie przebiega dział wodny trzeciego rzędu między dorzeczami Eufratu i Tygrysu. Z tego powodu okolice jeziora Wan i miejscowości Achlat są ubogie w wodę pitną.

[45]Miejscowość Achlat była oddalona od Mantzikert o około trzy dni drogi, cf. B r y e n n i o s, I, 14.

[46]Samowolne przejście oddziałów najemnych na stronę przeciwnika z powodu niewypłacania żołdu przez pierwotnego najmującego nie mieściło się w obyczajach oddziałów zaciężnych i nie mógł ich także przekupić przeciwnik z prostego powodu: w jednym i w drugim przypadku nikt by takich oddziałów więcej nie wynajął. Wynika z tego, że  impuls  finansowy lub równoważny finansowemu, który spowodował taki postępek oddziałów zaciężnych i Kumanów  pochodził z obozu przeciwników Romana IV Diogenesa  wskazując na wydźwięk polityczny zachowania oddziałów najemnych.

[47]Według relacji (B r y e n n i o s, I, 24, 25) Frank ten był wrogo usposobiony do cesarza i walczył potem przeciwko niemu pod dowództwem Andronika Dukasa. Roman IV usiłował Kryspina bezskutecznie  przekupić [cf. P s e l l o s, VII (E. R.), 39], ale został przelicytowany przez Andronika.

[48]P s e l l o s, VII (E. R.), 39: „Frank Kryspin (pisze te słowa w dniu jego śmierci), a więc tenże Kryspin, który wpierw był jawnym wrogiem Rzymian, a później zmienił sposób postępowania i okazał się dla nas o tyle bardziej życzliwy, o ile przedtem był nieżyczliwy…”

[49]Z o n a r a s, XVIII, XIV  (kol. 271).

[50]Na temat bitwy pod Mantzikert patrz  H.  Delbrück, Geschichte der Kriegskunst im Rahmen der politischen Geschichte, t. 3, Berlin 1907, s. 206; C. W. C.  O m a n,   A History of the Art of War in the Middle Ages, wyd. 2, t. 1, London 1924,  s. 217-219; C.  C a h e n, La campagne de Mantzikert d’ aprés les sources musulmanes, „Byzantion” 9, 1934;             J. L a u r e n t,  op. cit., s. 43; F.  L o t, L’Art militaire et les armées du Moyen Age, t. 1, Paris 1946, s. 71-72; J.-C. Cheynet, Mantzikert. Un désastre militaire?, “Byzantion” 50, 1980, s. 410-438; A. Friendly, The Dreadful Day. The Battle of Manzikert, 1071, London 1981(praca ta nie była mi dostępna).

[51]Na temat warunków układu pokojowego – G. Ostrogorski, op. cit., s. 282; M. Angold, op. cit., s. 32.

[52]B r y e n n i o s, I, 19; P s e l l o s, VII (E. R.), 26.

[53]B r y e n n i o s, I, 20.

[54]B r y e n n i o s, I, 19; A t t a l e i a t e s, 166; K e d r e n o s, 699-700;     Z o n a r a s, XVIII, XIV;   P s e l l o s, VII (E. R.), 26.

[55]B r y e n n i o s, I, 21, 23;  P s e l l o s, VII (E. R.), 32.

[56]P s e l l o s, VII (E. R.), 1-2; VII (E. R.), 24-25; cf. L. Garland, op. cit., s. 177

[57]B r y e n n i o s, I, 22.

[58]B r y e n n i o s, loc. cit.: oskarżeni nie mogli wyjawić „tego, kto w imieniu Michała VII uknuł cały podstęp”. Aby można było skazać Komnenów na wygnanie zastosowano  „domniemanie winy”, które jako bzdurna, niedopuszczalna i w danych okolicznościach szydercza figura prawna było nie do przyjęcia z punktu widzenia prawa rzymskiego i bizantyńskiego – i  słusznie zirytowało kronikarza: „ ... orzekli, że zachodzi tu domniemanie winy. O, co za głupota! Jakie domniemanie? – głupi sędziowie!”. W takiej sytuacji Anna Dalassena aby się obronić przed takim sądem musiałaby obalić „domniemanie winy”, czyli udowodnić, że jest niewinna - co dla kobiety z jej pozycją i nienaganną opinią stanowiłoby upokorzenie. Matka Komnenów wybrnęła z sytuacji zawstydzając sędziów. Takie okoliczności wskazują właśnie na inspirację Michała Psellosa, cynika, prześmiewcy -  i  na dodatek biegłego swej sztuce prawnika.

[59]Wiadomo, że cesarz został mnichem, cf.  B r y e n n i o s, I, 25;                P s e l l o s, VII (E. R.), 41. Bryennios wskazuje, że cesarz został mnichem pod przymusem, Psellos pisze, że wyraził taką wolę dobrowolnie. Tak czy inaczej Roman IV Diogenes jako mnich nie był groźny dla swoich przeciwników.

[60]B r y e n n i o s, I, 25; P s e l l o s, VII (E. R.), 41.

[61]A t t a l e i a t e s, 175; K e d r e n o s, 704; Z o n a r a s, XVIII, XV.

[62]D. Polemis, Notes on Eleventh Century Chronology (1059-1081), „Byzantinische Zeitschrift58, 1965, s. 65-66, 76.

[63]K. N. S a t h a s, Μεσαιωνική  βιβλιοθήκη, t. V, Venezia –Paris 1894,  s. 316. Psellos  dobrze  wiedział, że okaleczony  cesarz umrze.

[64]B r y e n n i o s, I, 25. Psellos obłudnie wskazuje w swoim opisie, że była to konieczność historyczna, cf. P s e l l o s, VII (E. R), 42.

[65]Na temat następstw bitwy pod Mantzikert – M. Angold, op. cit., s. 32-33;  111sq.

[66]B r y e n n i o s, I, 25; K e d r e n o s, 688; Z o n a r a s, XVIII, XV; cf. Attaleiates, 181.

[67]Mimo iż Psellos oddał wielkie usługi w ugruntowaniu panowania Michała VII, to tragiczny epilog losów Romana Diogenesa, który sprawił, że porażka pod Mantzikert zamieniła się w prawdziwą katastrofę, i następnie szybkie usunięcie Psellosa z dworu przez Michała VII i eunucha Nitzeforitzesa wskazują, że ściśle prywatne pobudki działania Psellosa były dobrze znane, albo za takie je uważano, cf. B r y e n n i o s, I, 25 (Psellos był doradcą Michała VII) oraz I d e m, I, 18  in  fine.   

[68]Metody wychowawcze Psellosa nie zmieniły faktu, że jego wychowanek – jakim był Michał VII – był ociężały pod względem fizycznym i umysłowym. W takim razie Psellos poniósł klęskę jako wychowawca, albo też przygotowywał grunt pod własne rządy wychowując Michała na jednostkę niesamodzielną i całkowicie zależną od siebie. Późniejsze dzieje pokażą, że przebiegłego Psellosa  zastąpi równie przebiegły Nitzeforitzes –   i to on zbierze owoce metod wychowawczych swojego poprzednika. Wiadomo, że o wielu sprawach decydowano za plecami Michała VII i bez jego wiedzy, cf. P s e l l o s, VII (E. R), 43.  

[69]P s e l l o s, VII (E. R), 25; VII (M.), 3.

[70]A t t a l e i a t e s, 180 -181; cf.  A t t a l e i a t e s, 201-204.  Tak miał twierdzić eunuch Nitzeforitzes.  Michał Psellos posługiwał się nim w przeróżnych machinacjach. Kiedy jednak wynikła sprawa pomówienia cesarzowej, Psellos szybko doprowadził do usunięcia  Nitzeforitzesa z dworu i mianowania go duksem położonej daleko na wschodzie cesarstwa Antiochii, wystawionej wtedy na nasilające się ataki Saracenów, gdzie eunuch dodatkowo ich jeszcze prowokował.  Warto zwrócić uwagę, że Nitzeforitzes jako eunuch miał  w pałacu łatwy dostęp do gynaikeion, a ponadto w owym okresie był on zaufanym  Michała Psellosa, zanim później w roku 1072 sam uchwycił ster władzy i zasłużył sobie w Konstantynopolu na opinię przebiegłego złodzieja.                 

[71]P s e l l o s, VII (K.), 6; VII (E. R), 1-9.

[72]P s e l l o s, VII (E. R), 24, 25 (O Michale VII i Eudoksji): „Uważałem, że władzę cesarską powinni sprawować wspólnie. Pierwszy okazywałby posłuszeństwo cesarzowej jako matce, druga zarządzałaby całą administracją państwową wespół z synem”. „On jednak wstrzymywał się od sprzeciwu matce do tego stopnia, że czerwienił się gdy patrzył jej w twarz, i ustępował jej we wszystkim”.

[73]P s e l l o s, VII (K.), 28: Konstantyn X „Pozostawił na świecie synów zupełnie podobnych do niego. Odziedziczyli po nim te same cechy duchowe i fizyczne”. 

[74]Cf. przypis 25.

[75]Zgodnie z prawem kanonicznym Kościoła prawosławnego wstąpienie małżonka do klasztoru było równoznaczne  z rozwodem. Stronnictwo dworskie słusznie podejrzewało, że Eudoksja dąży do ponownego osadzenia Romana Diogenesa na tronie.

[76]A t t a l e i a t e s, 179; K e d r e n o s, 704; Z o n a r a s, XVIII, XV.

[77]A t t a l e i a t e s, 179;  Kedrenos, 704; Z o n a r a s, XVIII, XV. Psellos odsuwał od siebie odpowiedzialność za tą zbrodnię  - P s e l l o s, VII (E. R.), 42;  cf. B r y e n n i o s, I, 25. 

[78]B r y e n n i o s, I , 25. Cesarz zmarł latem 1072 roku.